Na dancingu tańczą goście.
Cygan na gitarze gra,
Otwarł serce swe na oścież,
Z ust mu płynie piosnka ta :
Pod niebem chciałbym spać, bis
Z taborem chciałbym iść,
Lecz gościom muszę grać,
Co noc – jak dziś.
Patrzą goście na Cygana,
Podziwiają jego grę.A on szepce :
”Ukochana,Jak ja bardzo kocham cię!
Ty odjechałaś w świat, bis
Z tobą cygańska brać,
A ja zostałem sam
I muszę grać”
Ach, któż go zrozumieć może,
Jego smutek, jego żal.
Goście bawią się dokoła,
A on gdzieś spogląda w dal:
„O, łkaj, gitaro, łkaj, bis
Płacz, tak, jak płaczę ja,
Serdecznym bólem łkaj,
Żałośnie łkaj!”
Zrozumiała płacz gitara,
Zakwiliła skargę swą.
Zajęczała rozżalona
I wypadła jemu z rąk.
I nikt nie słyszał już bis
Cygańskich skarg i łez.
Cygan w oddali znikł,
Gitara też.